czwartek, 29 stycznia 2015

Po prostu bądź sobą.


Setki razy mój wewnętrzny krytyk powstrzymywał mnie przed stworzeniem tego bloga: "Nieee, co ludzie powiedzą." albo "To zbyt trudny temat, nikt nie chce czytać o chorobach w świecie, w którym panuje kult wiecznej młodości." albo "Ludzie pomyślą, że jestem dziwna."
Tylko, że po tych cisnących się do głowy myślach przychodzą kolejne. One mówią o tym, że kiedyś bardzo potrzebowałam kogoś takiego kim jestem dziś ja sama, kogoś kto mi trochę opowie o tej nowej sytuacji, kogo sugestie mogą być bardzo pomocne, choć jemu wydają się już oczywiste. Te myśli są najbliższe sercu, a nauczyłam się, że kiedy kieruję się w życiu tym co mówi mi serce i intuicja - jestem szczęśliwsza. I myślę sobie, że jeżeli ten blog trafi do jednej takiej potrzebującej osoby, to już nadaje mu sens. :)
Stworzyłam ten blog specjalnie dla Ciebie. :)

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKtYOprn-8G_kEwHIQ5nCmydMWg7pNydrH-OMhj6uaJbPxMUdb2rbD6vmzyLfCzAbrUi_8Q7j2kMh9KNUBqn3ipwoD2OldpW-jKQNauM-UatKmifQgH_T4iCejAvXuuOLPkFv9ddmuiRlb/s1600/CATPLE_WALLPAPERS_32.jpg
"W świecie, w którym możesz być, kim tylko chcesz, bądź sobą."

Nie udawaj kogoś kim nie jesteś. Nie chowaj swojego cierpiącego ciała i łysej głowy.
To właśnie Ty!
Twój uśmiech rozpromienia świat! :)
Rak nauczył mnie kochać siebie, mieć szacunek do własnego ciała.
Mimo, że uchodziłam za osobę atrakcyjną, nie czułam się tak. Miałam ogromnie dużo kompleksów.
Teraz, mimo, że straciłam pierś czuję się 100% kobietą. To nie ciało stanowi o nas.
Kobiecość jest w głowie! Spójrz na siebie, uśmiechnij się i powiedz osobie, którą widzisz
w lustrze, że jest piękna. :)
Choroba może odbierze Ci to, co uważałaś w sobie za najpiękniejsze - piersi, włosy, rzęsy, ale jeżeli pozwolisz sobie na bycie sobą, może dać Ci znacznie więcej. To dzięki chorobie dowiedziałam się, kto jest prawdziwym Przyjacielem, a z kim nie warto trwonić czasu. To dzięki rakowi zrozumiałam, że nie pozwolę się więcej niszczyć w toksycznym związku
 i odbierać sobie energii życiowej. To dzięki niemu zrozumiałam, że zasługuję na miłość, szacunek i radość.
Popatrz na raka jak na szansę od losu. Teraz masz możliwość głębszego wglądu w siebie. :)

Była taka chwila, kiedy poczułam w sobie ogromną moc, jakiej nigdy wcześniej nie czułam.
Po mastektomii leżałam jeden dzień w sali pooperacyjnej szprycowana środkami przeciwbólowymi.
Byłam na niezłym haju. :D
Potem szybko chciałam wstać, nie lubię zbyt długo leżeć w łóżku. Potrzebowałam odnaleźć się w nowej "sytuacji" jak najszybciej. Chciałam wziąć prysznic, ale byłam zbyt słaba, żeby sama pójść do łazienki. Towarzyszyła mi mama. Chcę zaznaczyć, że moja mama jest silną babką, a przynajmniej nigdy nie chciała pokazać, że jest inaczej. Dziękuję Ci Mamo - wiem, że było Ci cholernie ciężko. :*
No więc poszłyśmy razem do tej wspólnej łazienki. Na szczęście nikogo tam nie było. Niestety na oddziale chirurgicznym mojego szpitala były tylko wspólne łazienki na korytarzu.
Miałam przymocowany do rany dren. Śmiałyśmy się z innymi pacjentkami, że nosimy torebki. :)
Niezbyt to apetycznie wyglądało - krew z limfą w przezroczystym pojemniku wiszącym
z boku... no cóż. Powoli z pomocą mamy rozebrałam się pełna strachu przed tym niewielkim lustrem nad umywalką w łazience. To było straszne - "narzeczona Frankensteina" pomyślałam. I płakałam. Bardzo, rozpaczliwie płakałam z bezsilności. Za drugim razem w łazience również się rozkleiłam, ale to był moment, kiedy poczułam, że teraz oto, z tą moją wielką blizną wyglądam jak wojowniczka. I będę wojowniczką!
Nigdy nie będę już z tego powodu płakać! Nigdy już nie pozwolę nikomu krzywdzić mojego ciała i moich uczuć! JESTEM PRAWDZIWA. I od tego momentu zaczęłam troszczyć się sama o siebie. :)
I kochać swoje okaleczone ciało jak nigdy wcześniej go nie kochałam. :) Czułam się tak bardzo delikatna... Kiedy nie masz piersi czujesz się jakbyś nie miała ochrony, jakby Twoje wnętrze było znacznie bardziej narażone na to, co na zewnątrz. Nie masz bariery ochronnej. Czułam, że moje serce jest na wierzchu. Dosłownie i w przenośni. Dosłownie - bo po usunięciu lewej piersi pozostała tylko skóra przylegająca do żeber, w przenośni - bo to wydarzenie dało mi wgląd wewnątrz siebie, poczułam, że nie muszę udawać już kogoś kim nie jestem. Poczułam, że od teraz jestem dla siebie bardzo ważną Osobą.

Będę pisać o książkach, które były dla mnie ważne w tym okresie, ale dziś wspomnę tylko o pięknej bajce dla dzieci "Aksamitny królik" Margery Wiliams, którą uważam, ze każda mama powinna przeczytać swojemu dziecku. Oto mój ulubiony fragment:

"Wśród tych zapatrzonych w siebie i przekonanych o własnej wyjątkowości zabawek mały Aksamitny Królik czuł się zupełnie nieważny i pospolity, a jedyna osobą, która okazywała mu prawdziwą życzliwość, był Zamszowy Koń.
Mieszkał on w dziecinnym pokoju dłużej niż wszystkie inne zabawki. Był tak stary, że spod jego wyłysiałej sierści zaczęły przeświecać szwy. Z czasem stracił też prawie wszystkie włosy z ogona, z których większość wyrwano, by nanizać na nie koraliki.
Zamszowy Koń był nadzwyczaj mądry, gdyż widział już wiele pokoleń chełpiących się swoją świetnością mechanicznych zabawek, które w końcu pewnego dnia psuły się i odchodziły w niepamięć. Wiedział też, że są one tylko zabawkami i nigdy nie staną się niczym więcej. Magię dziecięcego pokoju pojmują bowiem wyłącznie mądre i doświadczone zabawki, właśnie takie jak Zamszowy Koń.
- Co to znaczy być PRAWDZIWYM? - spytał go kiedyś Królik, gdy leżeli obok siebie przy kominku, zanim jeszcze Niania zjawiła się, by posprzątać. - Czy to znaczy, że ma się w sobie coś, co brzęczy, oraz wystający kluczyk?
 - Bycie PRAWDZIWYM nie zależy od tego, jak jesteś zrobiony - odparł Zamszowy Koń. - To jest coś, co może ci się przytrafić. Staniesz się PRAWDZIWY, jesli dziecko pokocha cię tak bardzo, że nie tylko będzie się tobą bawić, ale też NAPRAWDĘ cię kochać.
- Czy to boli? - spytał Królik.
- Czasem boli - odrzekł Koń, bo zawsze mówił prawdę. - Ale gdy już jesteś Prawdziwy, nie martwisz się tym.
- Czy to się dzieje w jednej chwili, jakby cię ktoś nakręcił kluczykiem? Czy pomalutku?
- Prawdziwym nie staniesz się w jednej chwili - odparł Zamszowy Koń. - Przemiana trwa długo.
Właśnie dlatego nie przytrafia się tym, którzy się łatwo psują, ani tym, z którymi trzeba się delikatnie obchodzić. Prawdziwy stajesz się dopiero wtedy, gdy już wykochano z ciebie większość sierści, gdy oczy ci wypadają i puszczają szwy, kiedy wyglądasz zupełnie żałośnie. Ale to jest bez znaczenia, bo skoro już jesteś Prawdziwy, to w oczach tego, kto cię kocha, nie możesz być brzydki. Brzydkim mogą cię nazwać tylko ci, którzy niczego nie pojmują, którzy nie rozumieją, jakie to piękne być Prawdziwym."



2 komentarze:

  1. Mimo iż mama czytała mi pokłady książek gdy byłam dzieckiem, muszę przyznać, że "Aksamitnego królika" nie znam. Na szczęście wydaje się być bajką nie tylko dla dzieci ;) Coś trochę jak "Mały książę"? Czy tylko mi się wydaje?
    _________
    Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Serdecznie polecam bo to piękna bajka nie tylko dla dzieci :-). To jest w ogóle bardzo przyjemne i odkrywcze uczucie, kiedy będąc dorosłym wraca się do opowieści z dzieciństwa i odkrywa się drugie dno. Miałam tak np. z "Opowieściami z Narni" :-) dziękuję za komentarz i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń